Każde fałszywe zgłoszenie to strata cennego czasu, która może kosztować życie!
Niestety niemal każdego dnia policjanci otrzymują zgłoszenia, które okazują się niepotrzebnymi interwencjami. Fałszywe alarmy, żarty lub pochopne oceny sytuacji angażują funkcjonariuszy, odciągając ich od realnych zagrożeń. Przypominamy, że każde wezwanie bez uzasadnienia to potencjalne zagrożenie dla tych, którzy w tym czasie rzeczywiście potrzebują pomocy.
W czwartek (30.01.2025 r.) około godz. 10:30 Oficer Dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Bartoszycach otrzymał informację o konieczności policyjnej interwencji w jednej z miejscowości na terenie miasta. Według 49-letniej zgłaszającej, jej brat rozrabia w domu, gdzie jest dwójka małych, płaczących dzieci. Policjanci na miejscu zastali ciszę i spokój, nikt się nie awanturował. W rozmowie z 24-letnią mieszkanką funkcjonariusze ustalili, że jej partner od kilku godzin jest w pracy, a w domu nie było żadnej awantury. Okazało się, że po policję zadzwoniła, będąca na miejscu, nietrzeźwa siostra domniemanego sprawcy interwencji. Kobieta nie potrafiła logicznie wyjaśnić dlaczego to zrobiła.
Niespełna pół godziny później inna kobieta, zgłosiła, że jej syn jest agresywny, awanturuje się i demoluje mieszkanie, a ona sama uciekła z domu. Policjanci udali się do jednej z pobliskich miejscowości, gdzie na podwórku zastali zaskoczonego ich widokiem 43-letniego mężczyznę. Mieszkaniec gminy Bartoszyce zaprzeczył aby miał się awanturować, w domu panował porządek. Funkcjonariusze nie zastali zgłaszającej na miejscu. Jak się okazało przebywała w oddalonej o blisko 20 km miejscowości i telefonicznie powiadomiła służby, że mają zabrać jej syna z domu, a gdy tego nie zrobią będzie ponownie dzwoniła na policję.
Kolejna bezpodstawna interwencja miała miejsce o godz. 22:30 w jednym z mieszkań w Bartoszycach. 68-latka twierdziła, że jej sąsiedzi zachowują się głośno, walą po ścianach, stukają w podłogę, grillują na balkonie i rzucają puszkami. Przybyli na miejsce policjanci zastali ciszę, spokój i zaskoczoną 19-latkę. Kobieta mówiła, że nie wie czemu, ale od dłuższego czasu sąsiadka wzywa na nią policję i za każdym razem zgłaszane interwencje się nie potwierdzają. Tak było również w tym przypadku.
Wszystkie kobiety czeka odpowiedzialność za wykroczenie wywołania fałszywego alarmu. Za ten czyn grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł. To jednak nie wszystko, sąd może zdecydować o konieczności zwrotu kosztów wyjazdów służb ratunkowych na bezpodstawne interwencje.